W ostatnim wpisie pisałam o plusach podróżowania na własną rękę, dziś opowiem Wam o minusach podróżowania bez znajomości języka angielskiego. Nie zrażajcie się jednak zbytnio, wszystko da się przeskoczyć… Nam idzie całkiem nieźle 🙂
Wyjeżdżając do obcego kraju, oczywiste jest to, że jeśli nie znasz języka, nie dogadasz się z nikim. Teoretycznie…. 🙂 A w praktyce… jak często spotykamy za granicą Polaków, którzy ułatwiają nam życie !!! Powiecie, że to szczęście, ale popatrzcie tylko na statystyki, ile Polaków mieszka i pracuje za granicą… Na pewno kogoś spotkacie !!!
Ja miałam takich spotkań wiele 🙂 :
Parę lat temu, wybierając się z bratem do Barcelony, skorzystaliśmy z gościnności pewnego Hiszpana, który na serwisie Hospitality Club, oferował darmowy nocleg w swoim mieszkaniu. Dwa dni przed przylotem napisał, że bardzo mu przykro, ale ma służbowy wyjazd i nie będzie go w mieszkaniu, ale ponieważ nie zostawi nas teraz na lodzie, umówi się ze współlokatorką, że ugości nas ona. Przed przyjazdem mieliśmy wielkie obawy, jak się dogadamy ( mój brat – ta sama krew, nie odziedziczył „głowy do języków” 🙂 ).… A tu przyjeżdżamy do mieszkania i okazuje się, że wyżej wspominana współlokatorka jest Polką !!! Nasze szczęście nie znało granic 😀 Nie dość, że mieliśmy o czym gadać, to jeszcze jeździliśmy z nią i jej hiszpańskimi kumplami po imprezach i barcelońskich pubach 🙂

W ŻÓŁTEJ BLUZIE WSPÓŁLOKATORKA HISZPANA 🙂 LUTY 2009

WIATR WE WŁOSACH, JEDZIEMY NA IMPREZĘ 🙂 W BARCELONIE NAWET W LUTYM MOŻNA JEŹDZIĆ KABRIOLETEM 🙂
Jeszcze jedna historia 🙂 Dwa lata temu planując podróż na Majorkę, postanowiliśmy wynająć tam auto i przez tydzień zjechać nim całą wyspę. Przed wypożyczalnią obawy, jak my się dogadamy …!!! W wypożyczalni Polka, która nie dość, że ułatwiła nam wynajem, to jeszcze dała nam auto o jedną klasę wyżej ( w cenie tej niższej ) i które miało na liczniku jedyne dwa tysiące kilometrów 🙂
I jeszcze jedno, wspominany w poprzednim poście kierowca tira, z którym podróżowaliśmy w Norwegii, też był Polakiem 😀
Spotykanie Polaków na pewno ułatwia podróż, ale niestety nie ma ich wszędzie :). Łatwiejszym sposobem ( chyba najłatwiejszym 🙂 ) jest znalezienie kumpla, znajomego, kuzyna itp., który również ma ochotę gdzieś pojechać, a przy okazji zna angielski 🙂 Wtedy osoba ta jest twoim tłumaczem a ty nie musisz się wysilać wcale 😀

EVORA, PORTUGALIA MARZEC 2017

BOBOTOV KUK- NAJWYŻSZY SZCZYT DURMITORU 2523 M N.P.M, CZARNOGÓRA SIERPIEŃ 2014
Powyższe przykłady, jak sobie radzimy w podróży to niestety te najbardziej optymistyczne 🙂 Co wtedy, kiedy naprawdę musimy liczyć tylko na siebie … ? 🙂
Bardzo lubimy jeździć do krajów, w których mało kto zna angielski…. Często czytam lub słyszę opinie ludzi, którzy narzekają na to, że w jakimś tam kraju nie mogli się dogadać po angielsku i był to dla nich duży problem. My mamy na odwrót :). Im więcej ludzi nie zna angielskiego tym lepiej . To bardzo proste… jedziemy na tym samym wózku. Jak już ktoś się namęczy i przypomni sobie te parę słówek, my domyślimy się o co mu chodzi. Jak ktoś będzie Ci chciał coś powiedzieć, to tak umiejętnie przekaże to na „migi” ( bo nie będzie miał wyjścia ), że ty również zrozumiesz co miał na myśli !! Jak okaże się, że twój rozmówca nie zna angielskiego, nie musisz się przed nim wstydzić, że również go nie znasz 🙂

Z WYNAJĘTYM KIEROWCĄ, KAUKAZ WYSOKI, GRUZJA 2014
No dobra a co wtedy, kiedy kompletnie nie możesz się dogadać, rozmówca nadaje po angielsku a ty udajesz, że rozumiesz … ?
Zasada jest jedna :). Nie dopuszczaj do takiej sytuacji !! Spróbuj radzić sobie sam, wtedy okaże się, że tak naprawdę nie potrzebujesz niczyjej pomocy !!
W planowaniu wyjazdów oczywiście najbardziej pomocny jest Internet. Jeszcze parę lat temu, zdarzało nam się lecieć do kraju, o którym bardzo mało mogliśmy wyczytać (po polsku) w sieci. W tym momencie, chyba w każdym zakątku świata jakiś Polak już był i opisał go w necie !!! Jeśli wiesz, że nie uda Ci dogadać w kraju, do którego jedziesz, poczytaj wcześniej blogi osób, które już w tym miejscu były, zrób podstawowe notatki, naszkicuj sobie mapki – wszystko to później bardzo przyda Ci się na miejscu i nie będziesz musiał się pytać o wszystko miejscowych. Z doświadczenia wiem, że przed wyjazdem najważniejsze to sprawdzić, gdzie znajduje się przystanek, z którego chcesz opuścić lotnisko i jaką komunikacją chcesz dojechać do miejsca, gdzie planujesz nocować. Potem jest już tylko z górki. Ponieważ pierwszy nocleg zawsze rezerwujemy przed wyjazdem na booking.com, po dojechaniu na miejsce wystarczy pokazać wydrukowane w domu potwierdzenie rezerwacji i recepcjonista albo poprowadzi Cię do twojego pokoju albo da Ci klucz z numerkiem, który później ty odszukasz na jednych z drzwi do hotelowych pokoi 😀 Mimo że obsługa zawsze coś tam gada, tak naprawdę wcale nie musisz ich rozumieć :D. A co gada ..? A tłumaczy Ci jak trafić do pokoju ( sam sobie znajdziesz ), o której rano jest śniadanie ( będzie o tym informacja w pokoju), jakie jest hasło do WiFi ( również będzie w pokoju ), o której trzeba się wymeldować ( tą informację masz podaną na potwierdzeniu rezerwacji z booking), i jakieś inne pierdoły, które do niczego nie są Ci potrzebne 😀
A później albo masz WiFi albo, na nasze szczęście, darmowy Internet w roamingu na terenie Unii Europejskiej, albo wykupujesz Internet na miejscu ( można to czasem zrobić również w Polsce np. my przed wylotem do Japonii wykupiliśmy na stronie www.bmobile.ne.jp dwutygodniowy pakiet internetu a kartę SIM odebraliśmy na poczcie na lotnisku w Tokio). Mając zawsze przy sobie Internet, nie zgubisz się nigdy. Na miejscu, zamiast pytać się miejscowych o drogę, uruchamiasz Google Maps, zamiast iść do informacji turystycznej poszukać miejsca, gdzie można przenocować, rezerwujesz kolejny nocleg na booking.com, zamiast pytać z którego peronu odjeżdża pociąg, włączasz aplikację miejscowych kolei, zamiast wynajmować przewodnika, ciekawych informacji o miejscu, w którym jesteś dowiadujesz się z Internetu. A najważniejsze, korzystasz z translatora, który przetłumaczy Ci nie tylko angielski, ale również inne języki świata 🙂
Nie mówię, czasem brakuje nam tego, że nie umiemy angielskiego… Szczególnie w momentach, w których naprawdę mielibyśmy ochotę pogadać z miejscowymi, dowiedzieć się od nich czegoś ciekawego o miejscu, w którym mieszkają. Również przewodnicy czasem mówią o rzeczach, których nie znajdziemy w Internecie. Słuchając ich, również żałujemy, że rozumiemy co dwudzieste słowo i tak naprawdę nie mamy pojęcia o czym mówią. To są największe minusy podróżowania bez znajomości języka….
A wy, jakie macie doświadczenia ? 🙂
PS. Dziś koleżanka z podstawówki wysłała mi takie oto zdjęcie 🙂 Robiąc w domu porządki natknęła się na pamiętnik z dzieciństwa… a słoneczko narysowałam ja 😀 Tak bardzo tekst sprzed 22 lat pasował mi do tego wpisu, że musiałam załączyć tą fote 🙂 NIE ANGIELSKI A UŚMIECH JEST NAJKRÓTSZĄ DROGĄ DO DRUGIEGO CZŁOWIEKA !!! 🙂

🙂 🙂

One thought on “Jak poradzić sobie za granicą bez znajomości języka”
Racja, internet i apki mega pomagają za granicą. Nam ostatnio w Austrii życie ratował Omnibus (jest na iOS, nie wiem jak Android). Takie trochę Google Maps, ale dla mnie wygodniejsze.
Fajna relacja z wyprawy:) Pozdrawiam